Marzenia - cudowna odskocznia od zbyt brutalnej
rzeczywistości w której
(obecnie lub nieodwołalnie) nie możemy się spełnić.
Zamarz o mnie .
O domku w szczerym polu, o kawie na tarasie, o dużym łóżku w
sypialni na piętrze i kominku w zimowe, chłodne wieczory. Wiesz, mogłabym co
ranek przygotowywać Ci śniadanie i czule budzić jeśli tylko byś chciał.
Wymarz
sobie siebie i mnie, przy dobrej muzyce, lampce wina i niczym więcej.
Wyobraź
sobie moją bieliznę, mnie całą w nocnej koszuli, z potarganymi włosami i bez
wstydu. Zapomnij o strachu.
Marzenia nic Cię nie kosztują, a to czy się spełnią zależą tylko od Ciebie.
Chwyć mnie za dłoń i mocno ściśnij.
Ucałuj namiętnie moje usta, dłonią odgarnij
kosmyk włosów z szyi i mów do mnie szeptem.
Jeśli chcesz spróbuj wyobrazić
sobie mnie i Ciebie w kawiarni.
Z pewnością pijąc wyśmienitą kawę dałabym Ci
dyskretny znak kiedy chcę wyjść i z pewnością zrozumiesz dlaczego.
Może
kolejnym etapem marzenia byłoby to, że po kawie zaciągnął byś mnie do siebie, a
ja bym się w ogóle nieopierała.
Ukazałabym Ci się totalnie kobieca, bezwstydna
i namiętna…
Można by było marzyć tak długo, uwielbiam ten proces.
Przy odrobinie szczęścia bez prowokacji jednej ze stron
cokolwiek z tych marzeń mogłoby się spełnić.
Kobieca intuicja mówi mi, że coś w
tym jest.
Tylko ja cholernie boję się marzyć.
Pamiętam, że jak byłam małą
dziewczynką i wyobrażałam sobie coś, czy nawet jako nastolatka marzyłam o
randce z chłopcem w którym się zauroczyłam to za każdym razem nic się nie
spełniało.
Naprawdę boję się marzyć.
Choć czasem dochodzę do wniosku, że nie
mam nic do stracenia ponieważ i tak tego, o czym mam ochotę pomarzyć nie mam i
mieć nie będę więc…
Mogę chociaż sobie pomarzyć.
Strach schowałam do kieszeni, wypadł z niej, bo była dziurawa...

Zdarza mi się, że leżę na łóżku dobrą godzinę
i myślę jak by to było gdyby…
Myśli mam różne.
Czasem niewinne, a czasem
pikantne.
Te pikantne są najbardziej niebezpieczne. Pobudzają wszystkie zmysły.
Niemalże czuję Jego dłoń na moim ciele… Czuję ciepło, głód pożądania i
ekscytację.
Myśli niewinne zazwyczaj przyprawiają mnie o uśmiech lub śmiech.
Zbyt mało miłości jest w dzisiejszych czasach.
Wszystko
opiera się na seksie, kasie lub przyzwyczajeniu.
To straszne.
Żeby ludzie
musieli marzyć o tym, że nie są samotni…?
Żeby musieli wyobrażać sobie, że ktoś
ich kocha..?
To tak jakby marzyć o tym żyjąc by żyć ale i tak nie wszyscy żyją
pełną piersią.
Tak samo jest z samotnością.
Singli i osób samotnych jest pod
dostatkiem, jest ich nawet więcej niż bezdomnych psów czy kotów.
Co wieczór
zasiadają przed swoimi codziennymi czynnościami i zastanawiają się co do
cholery mogą uczynić by ktoś zechciał im potowarzyszyć.
I nie na pięć
minut czy przy pogaduszkach przy
herbacie.
Im chodzi o stałość.
Chcą pokochać i być kochani, a pozostają im póki
co marzenia o miłości.
To takie przygnębiające.
Przecież wszystko zależy
rzekomo od nich.
Cóż, w pewnym sensie tak.
Wyeliminować jednak trzeba obawy i
lęki, które hamują ich przed wykonywaniem pierwszych lub kolejnych kroków.
Żeby
to udowodnić mogę podać przykład- mężczyzna, nigdy wcześniej nie miał żadnej kobiety,
każda traktowała go jak kumpla.
A tu nagle…
Okazuję się, że wyrzucił lęk i
obawy, zmienił nastawienie i…
Zakochał się z wzajemnością !
Kobieta jest nim
zachwycona, wiadomo nie ślepo…
Ale można? Można!
Chyba zamiast tych cholernych
reklam herbat, past do zębów czy innych takich powinniśmy wywieszać bilbordy z
błagalną prośbą o otwarte serca.
Oczywiście nie dajmy się zwariować.
Możliwe są kopniaki w tyłek, także przed
użyciem otwartego serca należy skonsultować się z sumieniem lub osobą na której
nam zależy, by nie było efektów ubocznych- które są bardzo prawdopodobne.
Tylko
że…
Kto nie ryzykuje ten nie ma i należy o tym pamiętać.





















