poniedziałek, 2 maja 2016

Przystawka vs danie główne.

Siedzisz w restauracji. Czekasz na swoje zamówienie.  
Między stolikami ulatnia się smakowity zapach jedzenia, a Ty z niecierpliwością wyczekujesz na swój talerz. Już widzisz jak kelner wędruje w Twoją stronę , jak zbliża się z tacką pełną pyszności ale... Omija Twój stolik i podaję danie komuś innemu. I tak czekasz i czekasz, głód robi się coraz silniejszy, Twój nastrój wisi na ostrzu noża, a poczucie niesprawiedliwości narasta. W końcu nastaje ten wspaniały moment. 
Otrzymujesz to na co, tak długo czekałeś. 
Na początek przystawka. Jak to z przystawkami bywa- nie powalają.
Oczywiście mam tu na myśli porcję, bo przecież przystawka jest tylko delikatnym początkiem konsumpcji. Nawet jeśli jest całkiem smaczna bądź wyśmienita czegoś Ci w niej brakuje. Zdecydowanie ilości. Tylko rozbudzasz swój apetyt i czekasz na więcej. Niestety prawdopodobieństwo, iż Twoja przystawka się zwiększy jest znikome. I albo zaakceptujesz ten fakt i cierpliwie poczekasz na danie główne zadowalając się przystawką albo od razu przejdziesz do dania głównego wzgardzając tym, co przed chwilą Ci podano.
Z przystawkami jest jak z ludźmi. Zazwyczaj podany człowiek pierwszy raz nie wzbudza w nas takiej ekscytacji bądź apetytu jak danie główne.  
“Przystawka - człowiek” to taki typ, który nie robi piorunującego pierwszego wrażenia, raczej stawia na jakość, a nie ilość, jest trochę zawstydzony, nawet wręcz nieśmiały. Nie odkrywa od razu wszystkich kart, “częstuje” sobą po małym kawałeczku. Często brakuje mu pewności siebie gdy rozmawia z “daniem głównym”. Oczekuje na znak bądź bezpośredni sygnał od drugiej osoby, nie lubi się narzucać, woli milczeć niż zrobić z siebie głupka aby uzyskać satysfakcjonującą odpowiedź.
“Danie główne” to typowy konkret. Od samego początku stawia na cel. 
Jeśli ma na coś ochotę od razu to robi. Nie przejmuje się tym, że może być zbyt szczery albo może kogoś urazić.W końcu to przecież najsmaczniejszy kąsek jaki masz okazję w życiu spotkać - drugiego takiego nie ma i nie będzie. Często wodzi za nos swoim oszałamiająco pysznym zapachem, sprawia ,że od razu masz ochotę go schrupać lub jest tak pewny siebie, że nie jesteś w stanie nawet chwycić za widelec, bo tak Cię onieśmiela.  
Jest wyśmienity- to fakt. I nawet pod tą grubą, chrupiącą panierką skrywa delikatne mięsko, które od czasu do czasu potrzebuje małej przystaweczki by móc poczuć się równie potrzebny jak i ona. Może skrywać albo coś co, zasmakuje Ci na tyle, że nie będziesz w stanie się oprzeć albo od razu stwierdzisz, że jednak nie ten typ kuchni preferujesz.
Jesteśmy serwowani zawsze z “dodatkami” w zależności od naszego typu osobowości czy też nastroju w danym momencie. Nie raz będziemy porcją lodów waniliowych z intensywną, przesłodzoną polewą czekoladową, a innym razem schabowym z kapustą i ziemniakami. Możemy być też ostrym kurczakiem w sosie curry albo i nachosami z dipem serowym. 
W każdym razie niezależnie od tego czy jesteśmy przystawką czy daniem głównym najsmaczniej prezentujemy się razem, prędzej czy później nasze kubki smakowe będą tego potrzebowały, bo jednak zawsze do obiadu musi być i ziemniak i kotlet.


PS: Ten felieton jest co prawda dietetyczny ale może zaostrzyć  Wasz apetyt więc...
Śpijcie spokojnie - rączki z dala od lodówek.
;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz