Wrażliwość.
Wrażliwość jest jak orientacja seksualna .
Rodzisz się z taką, a nie inną i nie jesteś w stanie jej
zmienić bądź nabyć choćbyś usilnie starał się i dążył aby była inna.
Często w naszym życiu pojawiają się ludzie o szeroko pojętej
wrażliwości, a co za tym idzie sami musimy zmierzyć się z własną wrażliwością.
Dziwimy się ludzkim emocjom podczas jakiegoś wydarzenia lub ekscytujemy się
czymś, co dla drugiego człowieka nie ma żadnego znaczenia.
Zastanawiamy się dlaczego dany osobnik tak, a nie w żaden
inny sposób podchodzi o danej sprawy lub nie jesteśmy w stanie zrozumieć
naszego zachowania podczas gdy ktoś zachowuje zimną krew.
Jesteśmy złożeni z masy czynników zewnętrznych i
wewnętrznych, pewne sfery naszej psychiki są kształtowane i urabiane jak ciasto
ale to, co siedzi w nas najgłębiej nigdy nie zostanie zmienione.
Tak też jest z poczuciem empatii. To kwestia bardzo
osobista. Ktoś podczas koncertu popada w
zachwyt, wzrusza się i podnieca na sam dźwięk jakiegokolwiek instrumentu, zaś
inna osoba marzy o tym aby nagle wysiadł prąd i sprzęt nie był zdolny do
dalszego działania. Ona z uwagą i
nostalgią wysłuchuje wierszy czytanych przez poetę, on zaś odkrywa siebie i
wyczekuje końca, bo jest to dla niego tak głębokie przeżycie, ujawnienie się i
natłok wspomnień związanych z tekstami, które napisał, że chcę aby już było po
wszystkim.
Z kolei inny artysta aż prosi się aby go wysłuchiwać,
oklaskiwać i z ogromną chęcią pokazuje każdą swoją skazę i zaletę tak, aby
odbiorca mógł otrzymać sporą dawkę emocji- jakiekolwiek by one nie były.
Czas na pogrupowanie wrażliwości.
Pierwsza grupa to „a-wrażliwcy”
.
To ludzie, którzy dotykają wszystkiego głębiej, począwszy od
pościelonego łóżka, które czeka na nich w domu po ciężkiej pracy lub uśmiech
dziecka, które skłania do refleksji. Są to osoby, które cieszą się najmniejszą
rzeczą na świecie- taką, którą nikt inny na co dzień nie dostrzega. Wystarczy,
że ktoś spełni dla nich dobry uczynek w najdrobniejszej kwestii lub zobaczą na
bruku kawałek rozwalonego obrazu i już mają powód do chwili zadumy,
melancholii, radości. Lubują się w popadaniu z euforii w naglą nostalgię,
potrafią godzinami spoglądać na turlające się po szybie krople deszczu licząc
swoje łzy, a po chwili zaparzyć sobie kawę, która tak ich uszczęśliwi, że mają
ochotę śpiewać i tańczyć.
Nie są obojętni na czyjąś krzywdę ale też potrafią cieszyć
się szczęściem innych i wspierają ludzi, którzy ich otaczają. Zawsze chcą
zrobić wszystkim i wszystko dobrze. Uważają, że świat jest tak skonstruowany by
podziwiać i wzruszać się, a nie iść obojętnie przez życie.
Druga grupa to „ e-wrażliwcy”.
Trafiamy tutaj na twardych zawodników. Nie posiadają bowiem
oni żadnych większych zdolności do przeżywania czegoś głębiej. Stawiają na
rozum, nie na serce. Nie wzrusza ich los kotka, który właśnie wbiega pod
pędzące auto, nie rozumieją wartości np. literatury, a już w ogóle nie są w
stanie pojąć dlaczego ktokolwiek miałby się nad nią zastanawiać. Myślą prosto i konkretnie. Ekscytują się tylko w momencie euforii, jeśli
chodzi o melancholię- ona ich nie dotyczy. Można by pomyśleć- jak z takim
rozmawiać, żyć, jak on sobie radzi bez wrażliwości..? I tutaj nasuwa się jedna
myśl. Może to tylko gra? Może w głębi duszy posiadają oni jakiś zapas emocji,
którego po prostu nie są w stanie z siebie wyrzucić albo robią to w samotności..?
Może posiadali ogromne pokłady empatii, które życie im odebrało? W to akurat
wątpię, bo prędzej czy później by z nich wypełza, a w takim przypadku można
tylko rozmyślać gdzie stoi przyczyna i czy w ogóle stoi, bo przecież
wrażliwości się nie wybiera.
Trzecia i ostatni grupa to „ bi -wrażliwcy ”
Ci to dopiero mają przechlapane!
Są jak tykająca bomba zegarowa, nigdy nie wiesz czy trafisz
na tropikalną wyspę czy górę lodową.
Bi- wrażliwcy są pomiędzy. Z jednej strony posiadają fascynującą
wrażliwość, a z drugiej w zależności od
sytuacji potrafią nawet nie mrugnąć okiem. To grupa bardzo tajemnicza, oni się
powolutku odkrywają przed światem. Nie czują potrzeby płakania komuś w
słuchawkę w momencie nadmiaru negatywnych emocji , mogą podzielić się swoim
entuzjazmem w daje sprawie ale nie musza, chowają głowę w piasek jeśli nie chcą
ukazać swojego prawdziwego oblicza. Do
końca sami często nie potrafią poradzić sobie ze swoim nastrojem. Z jednej
strony czują potrzebę wzruszenia czy euforii, a z drugiej nie chcą wyjść na
kogoś nadwrażliwego czy słabego psychicznie. Zdecydowanie wolą przedstawiać
swoją pokerową twarz owianą chłodem. Wciąż pracują nad sobą. To im się chwali.
Nie powinniśmy wstydzić się emocji, bo „nic co ludzkie , nie
jest nam obce” ale w dzisiejszych czasach w dobie kursów manipulacji
człowiekiem czy też książek temu poświęconych zwyczajnie boimy się, że nasza
wrażliwość zostanie wykorzystana przeciwko nam. Myślimy milion razy zanim
cokolwiek powiemy, a co tu dopiero pokazać jakąkolwiek emocję , a tym bardziej
coś, co uważa się za słabość.
Nie popadajmy jednak w paranoję, otaczajmy się takimi ludźmi
przy których każda wrażliwość – nie zależnie od jej rodzaju zostanie doceniona
i uznana za szczerość i coś wspaniałego.
Gdyby nie empatia, którą w sobie nosimy bylibyśmy jak
marionetki w rękach, które nie są nasze.
Każdy z nas przecież chce życie przeżyć jak najlepiej i
samodzielnie dążyć do szczęścia, a najważniejszą rzeczą aby było nam samym ze
sobą dobrze to prawda i poznanie siebie
na tyle aby wiedzieć jakie są nasze zalety i słabości.
Dodatkowo mogę powiedzieć, że dla komfortu i naszej higieny
psychicznej warto od czasu do czasu po przeżywać różne emocje – nie dość, że
dzięki temu znamy smak tych pozytywnych, to jeszcze okrywamy dzięki temu siebie
i swoje reakcję.
Dobrej nocy moi mili.
Niech tych negatywnych wrażeń będzie u Was jak najmniej.
Ale powzruszajcie się trochę, dobrze Wam to zrobi.
Marta Laura Rz.

















