-Halo.
-Cześć, idę na randkę.
Odbierasz telefon w nadziei na pogawędkę o ciuchach, kawie,
życiu, sztuce, muzyce ale za cholerę nie spodziewasz się i nie jesteś gotowa na
takie wyznanie. Tak. Najpierw ogarnia Cię szczypta ciekawości na temat
wybranka, który w starodawnym, mało prosperującym w dzisiejszych czasach
sposobie próbuje obłaskawić i uwieść Twoją koleżankę. Niestety już po chwili
orientujesz się, że zaczyna podgryzać Cię, tam, głęboko gdzieś w środku myśl,
że nie pamiętasz kiedy ostatni raz Ty byłaś na randce. Życie singielki zobowiązuje.
Przecież jesteś zaradną, pewną siebie, inteligentną młodą kobietą, która chwyta
wiatr w żagle. Potrafi poradzić sobie nie tylko ze światem w którym żyje ale
również z odkręceniem słoików z ogórkami, cieknącym kranem, dźwiganiem zakupów
czy wbiciem gwoździa w ścianę. Zazwyczaj radzisz sobie świetnie, nie rusza Cię
widok par mnożących się na mieście, chętnie sypiasz i jadasz sama, cenisz swój
czas i przestrzeń. Nieuchronnie nadchodzi taki czas, kiedy jednak Twoja twarda
skorupa, która ochrania Cię przed zarazą miłości zaczyna się rozkruszać. Nagle
okazuje się, że zostajesz zupełnie naga, na środku ulicy, bez żadnego
potencjalnego męskiego płaszcza, który okryje Cię i uchroni przed zimnem.
Zastanawiasz się jak to się stało, że od tylu lat nie masz okazji nawet minąć
się z kimś, kto mógłby być Twoim potencjalnym randkowiczem.
(Zdjęcie/źródło : stylowi.pl)
Zawsze można wrócić do starego sposobu zdobywania nowych
znajomości, który praktykowałaś w dobie licealnej desperacji, która ciągnęła
się aż do ukończenia różnych kursów, studium, zajęć czyli portale randkowe.
Niechętnie wraca się do takich metod. Dziwisz się, że większość kobiet z
którymi rozmawiasz na temat związków poznaje mężczyzn stojąc w kolejce po bułki
rano, w kawiarni, w przychodni lekarskiej albo na przystanku autobusowym.
Codziennie przechodzimy obok tylu potencjalnych, w większej części samotnych ludzi, którzy
potrafią zżerać siebie nawzajem spojrzeniami ale żadne z nich nie wykona
pierwszego kroku.
(Zdjęcie/źródło : stylowi.pl)
Taką sytuację miałam chociażby ostatnio na spacerze.
Przechadzając się po osiedlowych ścieżkach spotkałam mężczyznę. Spoglądał na
mnie idąc w moją stronę, usiadłam na ławce i rozmawiałam przez telefon. Chwilę
później, z racji, iż zaczęłam marznąć ruszyłam w stronę domu. On stał i
spoglądał jak toczy się gra w „nogę” na boisku.
Gdy byłam już blisko zasięgu jego wzroku znów zjadał mnie
swoim spojrzeniem. Oczywiście można by pomyśleć, że jest psychopatą, który chce
mnie zabić i dlatego jego zachowanie było takie, a nie inne ale wychodząc z bardziej
realistycznego punktu widzenia- wpadłam mu w oko. Mimo, iż zakończyłam rozmowę
telefoniczną nie zrobił nic. Cóż. Najwyraźniej faktycznie wyglądam na
stanowczą, poważną i niedostępną kobietę albo- mijam nie tych facetów, co
trzeba.
(Zdjęcie/ źródło : stylowi.pl)
Jak wykorzystać szansę, którą daje nam bycie singlem?
Możemy tonąć w słodkiej relacji z samym sobą, pracować nad
naszym charakterem bez pośpiechu, szukać swojej drogi, skupić się na realizacji
planów bez ograniczeń związanych z osobą u boku i czekać na cud. Plusy i minusy
można by porównać ale w tym wypadku myślę, że byłby remis.
(Oto ja. Póki co tonę w relacji z samą sobą i relaksacyjną...Wanną :)
(To tak pół żartem, pół serio, tak dla rozluźnienia atmosfery- nie dajmy się zwariować ;)
Pragniemy związków. Chociaż byśmy się bronili, krzyczeli,
manifestowali i twardo twierdzili, że nie potrzebujemy nikogo do pełni
szczęścia- to byłoby paskudne kłamstwo.
(Zdjęcie/źródło : stylowi.pl)
Randkujmy. Jeśli mamy okazję, jeśli rozmawia nam się
swobodnie, jeśli mamy podobne poczucie humoru albo lubimy się bawić. Róbmy to.
I cieszmy się tym. Może metodą prób i błędów znajdziemy kogoś, kto zostanie na
dłużej niż tylko dwie i pół godziny w kinie.
Spokojnej nocy kochani.
Marta Laura Rz.
















