Ileż to razy mieliście cudowne
poczucie, iż wygraliście los na loterii , który wydawał się
najpiękniejszym co was mogło spotkać w życiu ?
Spotykamy rożne sytuacje, które
oprócz ataku nagłej i krótkotrwałej euforii nieźle mącą nam w
głowach.
Powiedzmy, że trafiliście na kogoś,
kto w waszym mniemaniu zrobił tak wspaniałe i ogromne wrażenie,
kogoś kto jest aniołem w ludzkiej postaci, kogoś komu oddalibyście
nawet ostatnią kromkę chleba, bo przecież to właśnie TA osoba.
Wszystko dzieje się bardzo naturalnie.
Pojawia się pierwszy etap poznawania
siebie, spędzania wspólnie czasu, niekończących się rozmów ,
które z czasem zamieniają się również w gesty.
Dwie dorosłe osoby oswajają się
nawzajem, budują jakiś rodzaj relacji i zaczynają być wzajemnie
za siebie odpowiedzialne – mężczyzna i kobieta.
Wszystko wokół wydaje się cukierkowe
i wydawałoby się, że idzie ku dobremu.
I tak trwamy sobie w tej słodyczy,
totalnie zaślepieni, bez żadnych zobowiązań aż tu nagle...
Bum!
Jedno wpadło jak śliwka w kompot i
siłą rzeczy ( co jest nieuniknione u osoby, która posiada taki
narząd w swoim ciele jak serce oraz posiada uczucia ) - pojawia się
etap, który można nazwać zakochaniem czy zauroczeniem, a razem z
nimi rozczarowanie.
Okazuje się, że wobec siebie nie mamy
takich samych oczekiwań, nie pragniemy tego samego, nie rozumiemy
swoich potrzeb i sprawa zaczyna się komplikować.
Otwieramy oczy ze zdumieniem, bo
przecież słowa które dana osoba kierowała do nas brzmią
jednoznacznie,a gesty którymi nas karmiła już bardziej wymowne
być nie mogą.
Przecież nie poświęca się tyle
czasu, energii, uwagi dla kogoś, kto jest dla nas tylko znajomym,
prawda?
Chociaż cholera wie...
Każdy jest inny i może to normalne,
że znajomi / kumple obdarowują siebie pocałunkami, prawią
komplementy i wpuszczają siebie nawzajem do swoich sypialni.
Cóż. Zdecydowanie dość intrygująca
teza.
W każdym razie, wracając do tematu to
zastanawiamy się czy coś jest z nami nie tak, czy może źle
zinterpretowaliśmy intencje tej osoby.
Nic bardziej mylnego.
Tu na front wkracza manipulacja
spersonalizowana.
Pewnie czytając to zastanawiacie się
czym ona może być i dlaczego nazwałam ją spersonalizowaną.
Manipulacja sama w sobie jest aktem,
który ma na celu sprowokować sytuację czy słowa w taki sposób
aby osoba, którą się manipuluje nieświadomie ale z własnej woli
realizowała cel (potrzeby) manipulatora.
Często osoba, którą się manipuluje
nie ma o tym bladego pojęcia- gorzej gdy jest tego świadoma i
wchodzi w grę, którą zainicjował manipulant.
W tym przypadku zaczyna się zabawa.
Do momentu w którym nie zdajemy sobie
sprawy, że osoba ,która wydawała nam się wręcz idealna prowadzi
z nami grę widzimy wszystko w kolorowych barwach.
Przecież tyle ciepłych słów
otrzymaliśmy, przecież się z nami kontaktuje, przecież
spotkaliśmy się choć na chwilę - tu sygnałem ostrzegawczym może
być fakt, że dana osoba podkreśla wciąż jak bardzo chcę się z
nami zobaczyć ale sama wyznacza termin wygodny dla niej ale w taki
sposób, że wygląda to w sposób naturalnie dostosowany również
do nas, a tak naprawdę to zasłona dymna.
Zazwyczaj manipulantami są osoby,
które nie chcą rezygnować ze swoich przyzwyczajeń na rzecz
drugiej osoby oraz czerpią satysfakcję z bycia 'górą' .
Nie odkrywają swojej osobowości,
pokazują tylko zarys swojego charakteru, nie są tak otwarte i mają
problem z mówieniem o emocjach i uczuciach.
I to wszystko jest z góry zaplanowane,
bo przecież jak można zranić taką osobę , która dzięki
nałożeniu ochronnego pancerza tajemnicy nie pokazuję swoich
słabych punktów..?
Prawdą jest, że im więcej się komuś
pokaże, tym łatwiej ktoś może nas skrzywdzić, bo podajemy mu
siebie w całej okazałości na tacy.
Natomiast wracając do pojęcia
manipulacji spersonalizowanej, chodzi tutaj głównie o to, że
manipulant dostosowuje swoją manipulację pod osobę , którą się
bawi.
Znając jej usposobienie i oczekiwania
działa pod jej schemat w związku z tym bardzo łatwo przychodzi mu
mówienie tego, co owa osoba chce usłyszeć tak aby jednocześnie
być bezpiecznym jednocześnie rzucając komunikat podprogowy.
Działa to mniej więcej na takiej
zasadzie i tu podaję przykład ( M- manipulant, O – ofiara ) :
M- Chętnie bym poszedł z Tobą do
tego kina.
( teoretycznie jasny komunikat
obrazujący chęć na spotkanie z drugą osobą )
O- To chodźmy razem.
M- Spędź ten czas z koleżanką.
(wycofanie się, poprzedzone
wcześniejszym zasugerowaniem „zainteresowania” oraz wzbudzenie
emocji, które mają na celu danie poczucia dobrych chęci wobec nas
bądź wyrzutów sumienia, bo przecież „chętnie bym poszedł...”
- tu odczucia są zależne od osoby, którą się manipuluje )
O- Możemy iść na inny film we dwoje.
M- Wiem.
( unikanie konkretnej odpowiedzi na
zadanie pytanie tak, aby wydawało się,że została ona udzielona
jednocześnie zostawiając „otwartą furtkę”, która pozwoli na
bezpieczne wycofanie się w zależności od nastroju manipulatora
jednocześnie dając ofierze poczucie „pewności”)
Przykładów mogłabym podać wiele,
jednakże uważam, iż doskonale wiecie co mam na myśli.
Z pewnością spotkaliście się już
(na swoje nieszczęście bądź szczęście- człowiek uczy się na
błędach) z manipulantami i wiecie, jak relacja z takim typem osoby
wygląda, a jeśli nie to dam Wam jedną złotą radę - bądźcie zdystansowani i ostrożni jeśli zauważycie, że stosunkowo często ktoś mówi Wam to, co chcecie usłyszeć, bo to nigdy nie kończy się dobrze.
To swego rodzaju toksyczność, której
należy się wyzbyć, ponieważ większość z nas pragnie zdrowej i
czystej relacji, a jeśli mamy w sobie choć trochę samoświadomości
to czerwona lampka zapali nam w odpowiednim momencie i obyśmy byli
konsekwentni.
Recepta na taki typ człowieka jest
tylko jedna – im szybciej zakończycie relację z manipulatorem tym
lepiej dla Was .
Czasem terapia szokowa może zdziałać
więcej niż nam się wydaje.
Marta Laura Rz.




