I właśnie nadszedł ten moment.
Budzisz się rano, zakładasz
szlafrok, jak co dzień parzysz sobie kawę, włączasz radio i rozkoszujesz się
kolejnym porankiem. Nagle spoglądasz na kalendarz.
Pobudzający napój staje Ci w
gardle. To TEN dzień. Właśnie uświadamiasz sobie, że dziś stracisz towarzysza
swojego życia. Swojego przyjaciela, swoją dawną miłość, swoją ostoję, swoją
fascynację i emocjonalną bombę. Stało się. Wiesz, że życzysz tej osobie jak
najlepiej, pragniesz jej szczęścia, chcesz by żyła zgodnie ze sobą, a jednak
coś w środku sprawia, że w czterech ścianach pustego mieszkania nie okazujesz
już takiej radości jak przy niej, gdy oznajmiała Ci jakie ma plany.
Zerkasz na
kalendarz, liczysz dni, miesiące, lata… I okazuje się, że dochodzisz do wniosku,
iż marnujesz swoje życie. Nie, nie marnujesz go tak jak zwykle. Marnujesz swoje
życie uczuciowe.
W sumie nie zastanawiałaś się dlaczego od momentu definitywnego
pożegnania się z miłością, która w Twoim rozeznaniu była „miłością życia” nie
wpadłaś w żaden poważniejszy związek.
Tłumaczenie się brakiem czasu, zapracowaniem, skupianiem się na rozwoju
osobistym nie sprawdzają się w tej kwestii. Przecież gdy spotykałaś się z Tym,
który od dziś jest już absolutnie „czyjś”
zajęta byłaś nauką, pracą, spełnianiem swoich marzeń więc o co chodzi?
Czyżbyś
podświadomie nie chciała znów przeżywać wewnętrznego koszmaru, upokorzenia,
strachu przed odrzuceniem? A może tak bardzo pragniesz akceptacji i miłości, że
szukasz kogoś podobnego do siebie i do dawnego Romea?
W każdym razie. Mija czas. A Ty wciąż jesteś w tym samym punkcie
emocjonalnego rozedrgania.
Wciąż mówi się o uczuciach, o miłości, o przemijaniu…
Ale
nikt z Was nie odczuje tego identycznie.
Z resztą, warto mówić o rzeczach, które nas bolą, trapią,
zaskakują i wirują w naszych głowach.
Nie czekajmy na miłość. Choć często musi na nią czekać. Nie
bójmy się.
Choć wciąż paraliżuje Nas strach. Ryzykujmy i nie poddawajmy się
nawet gdy doznamy porażki.
Człowiek zakochuje się wiele razy, dlatego każdy z
Nas ma równe szanse na spotkanie miłości.
Nie starajmy się jej zrozumieć. Po prostu idźmy za głosem
serca.
Marta Laura Rz.

























